Park.

Również popatrzyła w tamtą stronę i kiwnęła głową
- Taak, już mam dość chodzenia narazie - mruknęła i usiadła, zakłądając odruchowo nogę na nogę i odgarnęła grzywkę z oczu. Siedziała, bembniąc cicho palcami o nogę i w końcu popatrzyła z ukosa na jareda
- WWiesz co, steresuje mnie to spotkanie - stwierdziła, marszcząc lekko brwi. Oczywiście miała na myśli to, w spraiwe jej pracy... [xd]

Popatrzył na nią zdziwiony.
- Dlaczego? - uśmiechnął się

Wzruszyła ramonami, przenosząc wzrok przed siebie
- Nie wiem, czasem tak mam - odpowiedziała prosto z lekkim uśmiechem - może nie zadzwoni? - spytała jakby samą siebie. Nie oznaczało to, że brakowało jej pewności siebie czy coś w tym rodzaju, ale takie pytania same jakoś czasem nasuwały sie jej do myśli.

- Kto? - zapytał odruchowo i spojrzał na nią. Nie chciał być wścibski więc dodał - To znaczy...eee...nie chcę być wścibski.

Popatrzyła na niego z lekka zaskoczona, a potem nagle zaczęła się śmiać i oparła się wygodnie o oparcie, odginając na moment głowę do tyłu ze śmiechu. Zdała sobie sprawę, jak wieloznacznie brzmiało jej wyznanie... pewnie nie skojarzył słowa 'spotkanie' z pracą... oj.
- Chodzi mi o moje spotkanie dzisiejsze, w sprawie pracy - wyjaśniła rozbawionym tonem, opanowując śmiech.

- Och...- uśmiechną się lekko - Aha... - speszył się nieco - A ty... zamilkł na chwilę i rozejrzał się po parku, Dostrzegł wychylającego się zza drzewa paparazziego. Westchnął. Właściwie byli mu obojętni, ale nie lubiał być obserwowany. - Możemy się przenieść gdzieś indziej? - westchnął i skinął głową w stronę drzewa - Właściwie mnie to nie przeszkadza...

Zerknęła w stronę drzewa i przewróciła oczami. Nawet spokojnie pogadać nie dadzą...
- Jasne, prowadź - powiedziała i wstała, poprawiając włosy.

Także wstał:
- Nie mam pomysłów...A dobrze się spisałem? - zaśmiał się

- To idź za tą swoją intuicją, czy jak to nazwałeś, szczęściem - zaproponowała, nie mając zamiaru mu pomagać.
- Baardzo dobrze - pochwaliła go, klepiąc lekko jego ramię - jestem z ciebie nwet dumna - dodała,znowu ukazując szereg bałych ząbków.

Uśmiecha się:
- Został jeszcze park na obrzeżach miasta... - uśmiechnął się i ruszył tam pomału. Nagle złapał lekko Avię za dłoń i natychmiast ją odsunął mając nadzieję, że tego nie czuła.

- Ok, możemy obejść wszystkie pokolei - powiedziała dość obojętnym tonem i ruszyła. Czując jego uscisk, nie popatrzyła w jegostronę, jednak usmiechnęła się pod nosem i bez słowa ruszyła za nim.

Jeszcze raz spojrzał w stronę drzewa. Natrętny paparazzi dalej robił zdjęcia.

//Park

Ona nie miała zamiaru się oglądać. Westchnęła tylko i wyszła z parku nieco szybszym krokiem.

/park.