Bar "Upadły"

Mały bar, niedaleko biednych dzielnic, w którym zespół The Intruders często spotyka się na piwie.

/Mieszkanie Kurta

Cudem nie rozbijając się o lampę, Kurt zaparkował przed barem i wszedł do środka. Zespół wraz z kilkoma kumplami już na niego czekał. Kurt przywitał się ze wszystkimi po czym usiadł przy barze zaczął opowiadać zespołowi o nowym kawałku. Robił to trochę za bardzo energicznie.

Ludzi w barze przybywało, więc Kurt postanowił wyjść się przewietrzyć. W międzyczasie dostał smsa. Wychodząc odpisywał.

/Ciemna ulica

/Ciemna ulica

Nawet nie wchodził do baru. Z budynku nie dochodziły żadne głosy. Wszyscy pewnie już dawno się zwinęli... Kurt zabrał swój motor i odjechał w kierunku domu.

/Mieszkanie Kurta

//Apartament Anne Marie

Nie dokońca wiedziała gdzie jest ten cały bar. Przeszła najpierw jedną uliczkę, potem stwierdziła że chyba jednak idzie w złą stronę więc weszła w drugą.
- Super. Przepraszam panią! - zawołała do jakiejś kobiety i podbiegła do niej.
- Gdzie tu jest Bar "Upadły"? - zapytała z miłym uśmiechem, kobieta z lekko otwartymi ustami patrzyła na nią za potem pokręciła głową. Powiedziała Ann dokąd ta musi się udać i poprosiła o autograf. Ann grzecznie jej się podpisała i podziękowała biegną w stronę baru. W końcu gdy dotarła do ów budynku weszła do środka. Rozejrzała się i niemal przyklejona do ściany przeszła gdzieś na bok i usiadła przy jakimś stoliku.

/Mieszkanie Kurta

Przyjechał do baru motorem. Celowo jechał najmniej zaludnionymi drogami, więc miał spokój od fotoreporterów. Zaparkował przed barem i z miejsca zauważył małe poruszenie na zewnątrz. W grupce mężczyzn większość bardzo dobrze znał. Zszedł z motoru i podszedł do nich.
- Hej. Co tak tu knujecie? - zapytał od niechcenia, akurat podpalał papierosa.
- Przed chwilą do środka weszła jakaś babka z Hollywoodu, jakaś piosenkarka czy kto... Wygonić ją? - zapytał jakiś osiłek przejętym głosem.
Kurt roześmiał się.
- Nie, nie, spoko, znam ją. - uspokoił ich i wszedł do środka.
Od razu ją zauważył. Strasznie się wyróżniała na tle tych wszystkich ludzi. Taka zadbana i czysta, od razu było widać, że to nie jej sfery. Kurt podszedł do stolika dziewczyny i usiadł na przeciwko.
- Witam. - uśmiechnął się widząc z lekka przestraszoną minę Anne.

- Hej. - spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko. Mimo, że nie znała go zbyt dobrze to poczuła się bezpieczniej kiedy w końcu tu dotarł.
- Może nie zwlekając... - zaczęła i zaczęła szukać czegoś w torbie. Po chwili wyrzuciła na stół swoją komórkę, portfel, błszczyk i czarną kosmetyczkę.
- Chwila... mam! - powiedziała zadowolona i wyjęła jego komórkę podając mu ją.

Gapił się na czarną kosmetyczkę zastanawiając się jakie skrywa tajemnice. Kiedy dziewczyna podała mu telefon, spojrzał na nią i wziął aparat z jej dłoni.
- Dziękować. - uśmiechnął się.
- Fajny bar, co nie? Można spokojnie wypić piwo bez obaw, że dopadnie cię tu jakiś fotoreporter. - rozłożył się wygodnie na krześle.
- Właśnie, napijesz się czegoś? - zapytał. Wyciągnął z kieszeni żelki, położył na stoliku i otworzył je, tak by oboje mogli się częstować. Wyłowił z paczki czarnego żelka - jego ulubionego - i już po chwili żuł go w ustach, czekając na odpowiedź Anne.

- Prosić. - wzruszyła ramionami i zaczęła z powrotem pakować swój bałagan do torby. Spojrzała na żelki, a potem rozejrzała się po barze.
- Gdybym się nie bała, że już stąd nie wyjdę... to nawet mogłoby być przyjemnie. - zaśmiała się i wzięła jedną żelkę, zjadła ją i odgarnęła włosy.
- Za piwo dziękuję, ale szklanki wody nie odmówię. - spojrzała na niego i lekko zmrużyła oczy. Stanowczo był fajniejszy, gdy miał kontakt z rzeczywistością. Oparła się na krześle i sięgnęła po kolejnego żelka.
- Czarne... jaki mają smak? - zapytała biorąc właśnie takiego.

Odwrócił się na krześle w stronę baru.
- Georg! Szklankę wody i piwo. - zawołał do barmana. Georg skinął głową.
Kurt wrócił do swojej poprzedniej pozycji i spojrzał z uśmiechem na Anne.
- Nie masz się czego bać. Teraz już wiedzą, że jesteś moją znajomą. - wyjaśnił rozbawiony. Na ochronę to on nie mógł narzekać. Jeszcze raz wyłowił z paczki czarnego żelka.
- Hm... owoce leśne z czymś, nie pamiętam z czym, ważne, że są smaczne. - wzruszył ramionami i wrzucił sobie żelka do buzi.

- Znasz tutaj wszystkich? - zapytała rozglądając się. Spojrzała na czarnego żelka i w końcu wylądował w jej ustach.
- Nawet dobre. - uśmiechnęła się lekko i spojrzała na niego. Odgarnęła włosy z ucho i zaczęła się nad czymś zastanawiać. Przechyliła lekko głowę patrząc na swojego towarzysza.
- Nadal zamierzasz ćpać? Bo nie wiem czy często będe musiała chodzić tymi ciemnymi uliczkami i szukać Cię po zaułkach. - uśmiechnęła się nieco złośliwie. Chciała mu jakoś pomóc i strasznie denerwowało ją to, że jest narkomanem i nawet nie chce spróbować z tym skończyć.

- Większość. Moi starzy kumple. - mruknął i rozejrzał się po barze przelotnie.
Oparł ręce na stoliku i nachylił się w kierunku Anne. Spojrzał na nią zaciekawionym wzrokiem.
- Czemu tak bardzo zależy ci na tym, żeby mi pomóc, hm? - zapytał ciszej.

- Bo mi Ciebie szkoda. - sama przybrała podobną pozycję i nachyliła się lekko, spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się nieco szelmowsko.
- Jestem Twoją fanką, nie chcę żeby ktoś znalazł Cię w jakimś kanale po przedawkowaniu. Zresztą dla każdego zrobiła bym to samo. - wzruszyła ramionami i wyjęła z paczki, kolejną żelkę, tym razem pomarańczową.
- To jak? Będę Ci kupować codziennie karton żelek, ale skończysz z tym, hm? Umowa stoi? - uśmiechnęła się i zjadła żelkę.

- Oł, łoł, łoł... - zrobił zbolałą minę, choć nadal się uśmiechał.
- Jest ci żal? Po prostu? - zapytał.
- Aż tak źle musiałem wczoraj wyglądać? - zaśmiał się.
- Z tymi żelkami byłaś blisko, ale to trochę słabe zastępstwo dla prochów. - stwierdził.
Georg zawołał Kurta. Chłopak wstał i podszedł do baru.
- Dzięki Georg. - zabrał zamówienie i wrócił do stolika. Postawił szklankę z wodą przed Anne, a sam zaczął spijać piwo.

- To zapiszemy się razem na kurs jogi, będziemy się wyciszać i medytować. - uśmiechnęła się lekko i wypiła kilka łyków wody.
- Skończ z tym, proszę. Jeśli na prawdę jest Ci źle tutaj to jedź na jakąś misję do Afryki. Będziesz mógł pomagać i jednocześnie nie będziesz ćpał. - odsunęła się i oparła wygodniej na krześle.