sala pooperacyjna

- Ha ha - mruknął. - Ale za to krytycy mnie lubią - wyszczerzył się. - No i nie narzekam na brak powodzenia. Lepszy rydz niż nic, prawda?

-za to dziennikarze nie.
powiedziała
-przynajmniej nie wszyscy.
dodała, mając na myśli ostatni artykuł o nim.

Wzmianka o dziennikarzach sprawiła, że nieco zepsuł mu się humor. Przypomniał sobie akcję z tą.. jak ona miała? Cindy! O! Ona nawet nie zasługiwała na miano dziennikarza.
- Ale ważne że choć jedna mnie lubi - uśmiechnął się uroczo.

Rozejrzała się po pokoju.
potem przyłożyła dłoń do brody i udała że się zastanawia.
-nie mam pojęcia, o kim ty mówisz
powiedziała

- Niech ten ktoś położy się wreszcie i odpocznie, zamiast siedziec i dyskutowac z czarującym mężczyzną - powiedział z naciskiem na słowo 'ktoś' i 'czarujący mężczyzna". To nie tak, że nie chciał z nią rozmawiać. Bo chciał. Bardzo. Ale uważał, że Effy potrzebuje teraz dużo snu, nie mogła się przemęczać. - Wiem, że pokusa jest niemalże nie do odparcia, ale... Pomyśl co będziesz mogła ze mną robić, gdy wyzdrowiejesz - wyszczerzył się.

Pokręciła głową.
-Nie ma to jak ta Twoja skromność Shepherd.
powiedziała z lekkim uśmiechem.
Spojrzała na niego.
-a ty co zamierzasz robić w tym czasie?

Na wzmiankę o skromności wypiął dumnie pierś.
- Ja? Zamierzam zabojować cały personel - uśmiechnął się uroczo. - Widziałem taką fajną, młodszą pielęgniareczkę..

-całe to ci się raczej nie uda
powiedziała ze śmiechem, mając na myślę pielęgniarkę
spojrzała na niego.
-dziękuje-powiedziała całkiem poważnie

- Ta. Nawet nie chciałbym miec doczynienia więcej z tą... - urwał. - Co powiedziałaś? - uśmiechnął się. Naprawdę wydawało mu się, że się przesłyszał.

Spojrzała na niego i powtórzyła.
-że ci dziękuje.
mruknęła.
-za magazyny, za.. właściwe chyba za wszytko.

Gdybyś wiedziała, że jesteś tu przeze mnie - pomyślał.
- Ah, to... - machnął dłonią, ton jego głosu był niepewny. - Naprawdę nie ma za co, Eff - uśmiechnął się, podnosząc kąciki ust. - Zrobiłem wszystko co w mojej powinności.

-w twojej powinności?
Spytała
zaśmiala się
-właściwe, skąd ten język?

- Wiesz, grało się w różnych filmach, o moja pani - uśmiechnął się. - Poza tym moj ojciec był bardzo staroświecki - wzruszył ramionami.

Pokręciła głowa
-wać pan powinien raczej używać "yoł meen"
powiedziała z uśmeichem.
Rzuciła się w tył na poduszki, a jej włosy zrobiły wokół jej głosy aureolę.

- Eee - skrzywił się. - To raczej dla grubych łysych raperów w przydużych ciuchach i spadających spodniach - machnął dłonią. - Ja taki nie jestem - uśmiechnął się uroczo.